Problemy z płodnością wydają się być coraz większym problemem na Zachodzie. Wszyscy znamy i kochamy kogoś, kto zmagał się z niepłodnością lub stracił dziecko w wyniku poronienia. Empatia dla naszych bliskich borykających się z niepłodnością jest niezwykle istotna. W przypadku osób zaangażowanych w rzecznictwo praw dzieci podkreślanie problemów etycznych związanych z branżą płodności często spotyka się z oskarżeniami, że nie okazujemy współczucia dorosłym, którzy desperacko pragną dziecka. Niezależnie od tego, jak delikatny jest ton wypowiedzi i jak stanowczo wyjaśniono krzywdę dziecka, dorośli często twierdzą, że jeśli osobiście nie doświadczyłeś niepłodności, nie możesz zabierać głosu w rozmowie.
Oto kilka komentarzy pod najnowszym wirusowym filmem „Them Before Us”:
„Wycofaj się, jeśli nie doświadczyłeś osobiście niepłodności. Twoja ignorancja jest obraźliwa.”
„Brzmi tak szlachetnie, kiedy nie masz problemów z płodnością”.
„Mam wrażenie, że nigdy osobiście nie zmagałaś się z płodnością czy problemami genetycznymi, aby założyć rodzinę. Mówisz o pozbawieniu niektórych ludzi praw do posiadania dzieci w jedyny możliwy sposób”.
„Nacisk na zapłodnienie in vitro i sposoby na rozwój rodzin jest absolutnie nikczemny, pozbawiony empatii i brzydki. Mam nadzieję, że jest to bardziej zrównoważona i pełna współczucia przemowa, niż sugeruje to fragment wypowiedzi”.
„Jeśli nie masz żadnych problemów z płodnością, nigdy nie zrozumiesz nadziei, jaką może przynieść zapłodnienie in vitro”.
Podobnie jak w przypadku wszystkich innych tematów „Oni przed nami”, skupiamy się na prawdziwych ofiarach: dzieciach. Przedstawiamy statystyki i badania, ale w przypadku zapłodnienia in vitro staramy się reprezentować dzieci, które nigdy nie będą miały głosu. Musimy przemówić w imieniu milionów, które „wyrzucono, „przekazano na badania” lub które pozostają na lodzie na czas nieokreślony. Ale jeśli przeżyte doświadczenie jest najwyższym autorytetem w dziedzinie zapłodnienia in vitro, wówczas głosy osób, które walczyły o zajście w ciążę, straciły dzieci, uczestniczyły w branży zajmującej się płodnością, doświadczyły niepłodności i nie pozwoliły, aby ich ból usprawiedliwiał wiktymizację dzieci, zasługują na wysłuchanie jako Dobrze.
Oto ich historie:
Mam problemy z płodnością, a Twoja książka i podcast zmieniły moje zdanie, zanim w ogóle rozważaliśmy zapłodnienie in vitro. Nawet jeśli Pan nigdy nie pobłogosławi nas dziećmi w naszym ciele, nie zniszczę innych dzieci (w postaci embrionu), aby je mieć. Nie zniszczę wielu, aby jednego zrodzić. Nie będę przechowywać dodatków w zamrażarce, wylewać ich do kanalizacji ani oddawać do badań. W przyszłości rozważymy adopcję i pieczę zastępczą, ale zapłodnienie in vitro nie będzie rozważane. I mówię to jako kobieta, która również była zainteresowana byciem surogatką, gdy miałam dwadzieścia kilka lat. To, czego mnie nauczyłeś o macierzyństwie zastępczym, o tym nie wiedziałam, kiedy byłam młodsza. Nigdy nie wchodziło to w grę, ale postrzegałam to jako sposób na pomoc innej matce w urodzeniu dziecka. Ale wtedy nigdy nie zdawałem sobie sprawy z całego zła i zła, jakie się z tym wiąże. Udostępnij dalej dla tych z nas, którzy słuchają. Dziękuję.
„Mój mąż i ja powiedziano nam, że nie będziemy mogli mieć dzieci „naturalnie” i „skierowano” nas do kliniki leczenia niepłodności. Rozpoczęliśmy proces przyjmowania, ale na szczęście mój mąż nalegał, abyśmy się w tej sprawie pomodlili, zanim przejdziemy dalej. Od razu poczuliśmy się przekonani, że nie powinniśmy tego robić. Jestem wdzięczna, że Pan ochronił wszelkie możliwe embriony przed naszym egoistycznym żądaniem posiadania dzieci. Zdecydowaliśmy, że wolelibyśmy w ogóle nie mieć dzieci, niż sami spróbować bawić się w Boga. Skończyło się na tym, że zostaliśmy pobłogosławieni trójką dzieci. Jednak nawet gdyby nasza historia nie zakończyła się na biologicznych dzieciach, nie zachwialibyśmy się w naszym przekonaniu, niezależnie od tego, jak bolesna byłaby bezdzietność”.
Zmagałam się z niepłodnością. Z drugim nie mogliśmy zajść w ciążę. Powiedziano mi, że zapłodnienie in vitro to moja jedyna opcja i że nigdy więcej nie będę mogła mieć dzieci w sposób naturalny. I oto, od tego czasu zaszłam w ciążę ponownie 3 razy – 1 poronienie, 1 żywe dziecko i 1 termin porodu na sierpień. Wszystko dlatego, że wzięłam sprawy w swoje ręce, znalazłam suplementy i zmiany życiowe, które na mnie zadziałały i wsparły moją płodność. Nigdy nie dotknęłabym zapłodnienia in vitro za pomocą 10-metrowej rurki, ponieważ jest to niewłaściwe, nawet gdyby to naprawdę był „jedyny sposób”, w jaki mogę mieć kolejne dziecko.
"A więc jestem tu. Siedzę w gabinecie mojego specjalisty ds. płodności. Czytając Twoje posty. Jednak zgadzam się z tym, co mówisz o zapłodnieniu in vitro. To może być śliskie zbocze. Czuję, że mój lekarz i ja zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby wspierać postawę pro-life podczas zapłodnienia in vitro. Wszystkie nasze embabje były wykonalne. Żadne nie zostało odrzucone. Jednak sama nadal jestem tym rozdarta. Trochę tła: mój mąż i ja nie mogliśmy mieć dzieci. Po 3 latach zdecydowaliśmy się na metodę IVF. Z tego przedsięwzięcia otrzymaliśmy 6 zarodków. Jednym z nich był nieudany transfer, a drugim był mój piękny syn James. Nie zamieniłabym go za żadne skarby świata. Ale siedzę i martwię się, że mam w zamrażarce jeszcze 4 inne słodziaki. Przy odrobinie szczęścia uda nam się przenieść je wszystkie i staną się naszymi pięcioma pięknymi dziećmi. Ale rzeczy się zdarzają. Co się stanie, jeśli z jakiegoś powodu nie będę mógł przenieść ich wszystkich? Kiedy już zdecydujesz się pójść tą drogą, para będzie bardzo zestresowana. Codziennie się o to modlę. Nie mam odpowiedzi, to tylko moja historia.”
Walczyłam z niepłodnością i ludzie byli przerażeni, że nie zdecydowałabym się na zapłodnienie in vitro. Ale dzieci to nie akcesoria ani towary i nie byłem winien dziecka. Wiele przeszłam – DUŻO – aby zajść w ciążę, pomiędzy przyjmowaniem leków, zmianą stylu życia i interwencją chirurgiczną, ale było warto uhonorować godność moich dzieci.
„Przez 8 lat staraliśmy się z mężem o własne dzieci. W 2021 roku przygotowywaliśmy się do rozpoczęcia IVF. Zrobiłabym *wszystko*, żeby mieć własne biologiczne dziecko. Ale na szczęście miałem przyjaciela, który miał odwagę powiedzieć mi, żebym ponownie to rozważył. Zaryzykowała naszą przyjaźń, aby podzielić się ze mną trudną prawdą, że zapłodnienie in vitro budzi wątpliwości natury etycznej. „Poza tym, jeśli Bóg chce, abyś miała własne dziecko, jest wszechmocny i nic nie będzie Mu w stanie tego przeszkodzić. On nie potrzebuje zapłodnienia in vitro, żebyś mogła mieć dziecko. Nigdy nie zapomnę, jak mi to powiedziała. I, co zaskakujące, przyniosło ulgę, której nie wiedziałam, że szukam. Nadal bolało mnie, że nie wspierała mojego marzenia o posiadaniu własnego dziecka. Ale dzięki uzdrowieniu Duchem Świętym udało mi się pozbyć przekonania, że jestem winna dziecko z powodu bólu związanego z niepłodnością. Ponieważ po tej pamiętnej rozmowie zacząłem szukać informacji na temat zapłodnienia in vitro i zdałem sobie sprawę, że ona miała RACJĘ. Resztę 2021 roku spędziłem w żałobie – pozwalając Bogu, aby uzdrowił moje serce. W końcu zapłodnienie in vitro prawdopodobnie nadal jest jedyną metodą, dzięki której mogę mieć własne dziecko. Ale teraz widzę, jak bardzo jest zniszczony. Cały 2022 rok spędziliśmy w modlitwie rozważając adopcję. Cały 2023 rok spędziliśmy na czekaniu na adopcję. Po dwóch nieudanych adopcjach w tym roku, w kwietniu przywieźliśmy syna do domu. Dostałem telefon, że się urodził i zostaliśmy wybrani przez jego biologiczną matkę tego samego dnia, w którym zakończyła się nasza druga adopcja”.
Jeśli wierzę, że życie zaczyna się w momencie poczęcia, a ja tak uważam, w zamrażarce znajduje się 9 istnień, na których znajduje się moje DNA. Kiedy rozpoczęłam proces zapłodnienia in vitro, desperacko pragnęłam zostać matką. Niepłodność nie jest częścią Bożego planu, ale od upadku stała się częścią tkanki ludzkiej egzystencji. Już od szkoły podstawowej byłam zwolenniczką obrony życia, ale in vitro wydawało mi się przeciwieństwem aborcji. Było to tworzenie życia, a nie niszczenie. A jednak teraz wiemy, że w zamrażarkach medycznych znajduje się ponad milion małych, poczętych istnień, a większość z nich nigdy nie ujrzy światła dziennego. Szkoda, że nie miałam kogoś, kto by mi pomógł w 2014 roku, kiedy rozpoczynałam podróż w stronę macierzyństwa poprzez zapłodnienie in vitro. Dziś mam dwójkę zdrowych, cudownych dzieci, które urodziły się dzięki tej decyzji i codziennie jestem za to wdzięczna. Czytaj więcej
„Miałam poronienie pozamaciczne i powiedziano mi, że mogę nigdy nie mieć dziecka w sposób naturalny, jeśli operacja zakończy się całkowitą histerektomią. Zdecydowałam, nawet po tym, jak sponsor powiedział, że zapłaci za zapłodnienie in vitro, ale przed operacją, że nigdy nie poddam się zapłodnieniu in vitro. Życie jest zbyt cenne i jeśli kiedykolwiek narzucę wolę Bożą, aby była moją wolą, zawsze spowoduje to coś mniejszego niż to, czego Bóg dla mnie chce.
Ożeniłem się później, po pracy w branży rozrywkowej/technicznej. Nigdy nie zastanawiałam się nad zapłodnieniem in vitro, ponieważ uważam, że jeśli Bóg chce, żebym miała dziecko, to to zrobię. Próbowałem mieć pełne życie, kochając dzieci w moim życiu. Czasami jest to trudne i rozdzierające serce nie mieć dzieci, ale bardzo skupiam się na sobie, zmuszając swoje ciało lub ciało innej osoby w nienaturalny sposób do osiągnięcia „macierzyństwa”.
„ZAWSZE chciałam mieć dzieci. Odkąd byłam mała, kiedy ludzie pytali, kim chcę zostać, gdy dorosnę, odpowiadałam: „żoną i mamą”. Mój mąż i ja jesteśmy małżeństwem od 3 lat i nadal nie możemy mieć dzieci, ale NIGDY nie zdecydowałabym się na zapłodnienie in vitro. Jak mogłem kochać i tęsknić za dziećmi tak bardzo, że przy okazji zabiłbym niektóre z nich?”
Staraliśmy się o to 3 lata zanim zdecydowaliśmy się na adopcję. Adoptowaliśmy już dwa razy. Zbyt wiele problemów moralnych i etycznych związanych z zapłodnieniem in vitro. Niepłodność była (i w pewnym sensie nadal jest!) bardzo trudna i rozumiem desperację, jaką odczuwasz, gdy pragniesz dziecka. Ale szczerze mówiąc, zapłodnienie in vitro nigdy nie było dla nas rozważane. Kiedy już to przemyślisz i usuniesz emocje, jak możesz się z tym pogodzić?
„Nie wiem, czy kwalifikuję się jako osoba mająca problemy z płodnością, ponieważ jestem w tej chwili w ciąży z numerem 3, ale od 6 r. mieliśmy nawracające utraty ciąży i straciliśmy 2019 ciąż w ciągu około sześciu tygodni. Zostałam zmuszona do wykonania IUI i kiedy to się nie powiodło, powiedziano mi, że zapłodnienie in vitro to moja jedyna opcja ze względu na mój wiek. Spotkałem się z kliniką, która przeprowadziła nas przez cały proces. Lekarz był naprawdę świetny i powiedział mi, że gdybym był chrześcijaninem (on jest Żydem i wydaje mi się, że wierzą, że życie zaczyna się od implantacji, więc dla nich to nie jest ten sam problem – a przynajmniej tak mi się wydawało), to Mogłabym mieć pewne problemy etyczne związane z zapłodnieniem in vitro, a on nie byłby w stanie pomóc mi ich pokonać. Przemyśleliśmy to i zdaliśmy sobie sprawę, że miał rację. Nie byłabym w stanie tego zrobić, wiedząc, jakie mam poważne obawy, więc odeszliśmy. Zmieniłam dietę, poddałam się akupunkturze, modliłam się i miesiąc później zaszłam w ciążę. Jestem głęboko przekonana, że zapłodnienie in vitro stwarza ogromne ryzyko zarówno dla matki, jak i dziecka”.
„Niemożność posiadania dzieci i bez prawdziwego powodu (niewyjaśniona niepłodność) naprawdę dopadła mnie straszliwie NISKO około 10 lat temu. Pochłaniało to każdą moją myśl i przepełniało mnie zazdrość, zazdrość, niezadowolenie i wszelkie inne obrzydliwe, grzeszne emocje. Pewnego dnia Bóg pokazał mi Psalm 84:11, w którym jest napisane: „Nie odmawia On niczego dobrego tym, którzy postępują nienagannie”. Możemy być bez winy tylko dzięki Chrystusowi. Nic, co możemy zrobić, zrobiliśmy lub zrobimy, nie czyni nas takimi. Tylko Chrystus! Zauważcie także, że w tym wersecie nie jest powiedziane „nic dobrego”, ale „żadna DOBRA rzecz”. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że dzieci są dobrą rzeczą, więc jeśli ich nie mamy, nie jest to dla nas dobre – czy to teraz, czy kiedykolwiek… Nadal nie mamy dzieci (to już 15 lat) i niektóre dni są nadal trudne, ale On z pewnością pomógł mi pokonać wiele z nich! Poza tym, jak już wspomniałam wcześniej – jako chrześcijanka, która nie może zajść w ciążę (już 15 lat / niewyjaśniona niepłodność) i absolutnie odmawia kiedykolwiek wykonania zapłodnienia in vitro/macierzyństwa zastępczego, te komentarze są bardzo frustrujące! Ktoś mi kiedyś powiedział, że gdybyś miał raka, nie poddawałbyś się chemii? Patrzeć. To, że zachorowałem na raka, a nie mogłem zajść w ciążę, to dwie zupełnie różne rzeczy. Chemię stosuje się po to, żeby mogła cię UZDROWIĆ. Nic w zapłodnieniu in vitro/macierzyństwie zastępczym mnie nie uzdrowi. Nie umrę, jeśli nie będę mieć dziecka. To znaczy, pewnego dnia w końcu umrę, ale nie dlatego, że nie mogę mieć dzieci. W każdym razie dziękuję za zabranie głosu w tym kontrowersyjnym temacie, chociaż nie powinno!” Posłuchaj więcej jej historii
„Powiedziano nam, że zapłodnienie in vitro zwiększy nasze szanse z 30% (bez zapłodnienia in vitro/naturalne) do 50%. Wiedzieliśmy, że nigdy nie będziemy mogli przeprowadzić zapłodnienia in vitro, kiedy opisała, że będziemy musieli wybrać, co zrobić z pozostałymi zarodkami. Następnie Bóg dał nam dziecko, którym mieliśmy się opiekować… moim bratem ze szkoły średniej. Przyjęliśmy go na te 4 lata i w zeszłym roku urodziło nam się pierwsze dziecko (wtedy mieliśmy 30/40 lat). Potem zostaliśmy pobłogosławieni jeszcze jednym (po tym, jak babcia powiedziała mi, że śniło jej się, że będziemy mieli tylko jedno dziecko). Bóg jest suwerenny i ma poczucie humoru”.
Zmagaliśmy się z niepłodnością i nawrotami przez ponad 4 rozdzierające serce lata. To był bardzo trudny okres w naszym życiu, zarówno pod względem emocjonalnym, jak i fizycznym. Trudno to wytłumaczyć osobom, które tego nie przeżyły. Podobnie jak większość form żałoby, myślę, że jest to jedna z tych rzeczy, które trzeba samemu przejść, aby w pełni zrozumieć. Szybko odkryliśmy, że lekarze zajmujący się in vitro w ogóle nie rozumieli pierwotnej przyczyny niepłodności. Sprzedawali usługę lub „produkt” w prosty i prosty sposób. Znaliśmy kilka osób, którym powiedziano, że ich jedyną nadzieją jest zapłodnienie in vitro, a które później zaszły w ciążę w sposób naturalny w Bożym czasie, a nie w ich. Wierzyliśmy więc, że jeśli taki był plan na nasze życie, nasz Stwórca znajdzie na to sposób. Jeśli nie, mielibyśmy inne plany. Modliłam się o odpowiednich uzdrowicieli, aby uzdrowili moje ciało i ciężko pracowałam nad uzdrowieniem jelit, uzupełnieniem niedoborów składników odżywczych oraz zajęciem się nietolerancjami pokarmowymi i detoksykacją, ponieważ, jak wykazało badanie, moje stężenie metali ciężkich było bardzo wysokie. Współpracowaliśmy przede wszystkim z lekarzami holistycznymi, którzy rozumieli znacznie więcej na temat przyczyn źródłowych i hormonów. Inni przyjaciele odnieśli sukces u lekarzy Napro, więc było to na naszej liście rzeczy do zrobienia, ale ostatecznie nie potrzebowaliśmy ich. Prawie pogodziłam się z naszym losem, gdy po 4 latach i kilku latach pracy nad uzdrowieniem mojego ciała i problemów zdrowotnych, w końcu udało nam się utrzymać ciążę. … Dzielę się moją historią, aby ludzie wiedzieli, że istnieją inne możliwości niż wmuszanie ciąży w niezdrowe ciało, podejmowanie trudnych wyborów, takich jak przerwanie ciąży lub nieznane, długoterminowe skutki tworzenia się w probówce lub zamrażania przez długi czas. Mieliśmy przyjaciół, którzy proponowali, że zostaną surogatkami, ale nigdy bym tego nie zrobiła dziecku, nie wyrwę ich jedynej matki, jaką kiedykolwiek znali, noworodek zna w końcu głos i zapach swojej matki i jest pocieszany przez jedno i drugie… Naprawdę straciłam wszelką nadzieję na około miesiąc lub dwa przed naszą pomyślną ciążą. Ale cały czas pracowałem nad uzdrowieniem swojego ciała i ta ciężka praca naprawdę się opłaciła…
„Mój mąż i ja staraliśmy się o dzieci już od 5 lat. Z medycznego punktu widzenia nic nie jest „złe” u żadnego z nas. Ze względu na pierwsze dziecko rzuciłam karierę zawodową, aby zająć się dzieckiem i szkołą domową. Czy to wyjątkowo niesprawiedliwe, że ludzie, którzy są gotowi wiele poświęcić dla dzieci, nie mogą mieć ich więcej? Tak. Czy uważam, że mam prawo mieć więcej dzieci? Nie. Czy mam prawo zmuszać innych do finansowego lub prawnego wspierania pragnień mojego serca, aby sztucznie spłodzić mi dziecko? Absolutnie nie. Jeśli zaczniemy bawić się w Boga, diabeł z pewnością zwycięży”.
Przez te 5 lat odwiedziliśmy kilku innych specjalistów i nigdy nie zaszliśmy w ciążę. Zapłodnienie in vitro wydawało się kolejnym logicznym krokiem. Niepłodność była dla niej szokiem. Oboje byliśmy zdrowymi osobami i w żadnej z naszych rodzin nie występowała niepłodność. Nigdy nie przyszło nam do głowy, że będziemy mieli trudności z założeniem rodziny. Podczas naszej konsultacji słuchaliśmy, jak lekarz szczegółowo omawia każdy etap procesu zapłodnienia in vitro. Leki i dokładny harmonogram poszczególnych etapów zostały zaprojektowane tak, aby zapewnić parom możliwie największe szanse na zdrową ciążę. Nasza sypialnia gościnna zamieniła się w mini klinikę. Na komodach ustawiliśmy wszystkie leki, strzykawki i pojemnik na odpady medyczne. Codziennie mój dzielny mąż robił mi zastrzyki w brzuch. Brzuch był tak posiniaczony, że trudno było znaleźć miejsce, które nie zostało jeszcze szturchnięte. Leki wiązały się z intensywnymi skutkami ubocznymi. Zmęczenie, drażliwość, rozstrój żołądka, uderzenia gorąca i wściekłość utrudniały codzienne życie. Leki zwiększały poziom lęku w sytuacji, która już budziła niepokój. Skutki uboczne utrzymywały się przez wiele miesięcy po zaprzestaniu ich stosowania. Mój brzuch spuchł i wyglądałam jak w 4 miesiącu ciąży. To okrucieństwo patrzeć na siebie w lustrze i wyglądać jak przyszła matka, wiedząc, że w moim łonie nie ma dziecka. Nie byłam przygotowana na ból fizyczny i zamieszanie emocjonalne, które wynikało z leków i procedur. Przeszliśmy 2 cykle i żaden nie zakończył się ciążą. Przez lata doświadczałem rozczarowania i żalu, ale to zacisnęło się głębiej. Zakończyliśmy zapłodnienie in vitro bez dziecka w ramionach i mieliśmy tysiące dolarów długu.
Negatywne wyniki były jak śmierć; ale z jakiegoś powodu nie określiłem tego doświadczenia jako rzeczywistej śmierci. Nie do końca rozumiałam wszystko, co straciłam podczas tych 2 cykli IVF. Minęły lata, zanim zdałam sobie sprawę, że siedmioro naszych dzieci rzeczywiście zmarło. Przejdźmy kilka lat do przodu: adoptowaliśmy dwójkę niesamowitych dzieci i kochałam swoje życie jako mama. Kiedy wzrastałam w mojej relacji z Chrystusem, Duch Święty objawił mi prawdę o zapłodnieniu in vitro, która mnie zaskoczyła: 7 embrionów, w wyniku których doszło do zapłodnienia in vitro, to DZIECI: rzeczywiste istoty ludzkie stworzone na obraz Boga. Byli dziećmi, którzy są teraz w niebie z Jezusem. Do tego momentu myślałam o swoich dzieciach jako o zlepkach komórek. Nie tylko opłakiwałam brak ciąży. Opłakiwałam stratę MOICH DZIECI. Te „embriony” lub „blastocysty” nie były po prostu zlepkami komórek. Wyrosły na szalce Petriego, zanim zostały wprowadzone do mojego macicy. Byli ŻYCI. Miały własne DNA, odrębne od mojego i mojego męża. Jak do cholery zajęło mi LATA, zanim zorientowałam się, że straciłam prawdziwe, żywe dzieci?
Mądry przyjaciel zwrócił mi uwagę, że nasza kultura mówi o małych dzieciach w łonie matki, jakby były grupami komórek. Słowa „zygota”, „blastocysta” i „embrion” są bardzo kliniczne. Zimno. Nieludzki. Lekarz opisał proces zapłodnienia in vitro w tak medyczny, zdystansowany sposób. Byłam tak pogrążona w żalu z powodu niepłodności i tak bardzo pragnęłam dziecka, że nie przestawałam myśleć jasno o tym, co się właściwie dzieje. W tej chwili jasności poczułem falę żalu, ale doświadczyłem też takiego spokoju i radości. Pewnego dnia poznam moje dzieci! Chwalić Boga! Rozpoznając ich człowieczeństwo, musiałam także zmierzyć się z realiami procesu zapłodnienia in vitro. Gdy plemnik i komórka jajowa połączą się, tworząc zygotę, pozostawia się ją do wzrostu na 5 dni. W tym okresie lekarze badają zarodki, aby określić, który z nich urodzi zdrowe dziecko. Przyznają im ocenę i implantują lub zamrażają te z najwyższymi ocenami. Dzieci, które otrzymają najniższe oceny, są odrzucane. Kiedy zdałem sobie sprawę, co zrobiliśmy, byłem przerażony. Pozwoliliśmy lekarzom zbadać nasze dzieci i wyciągnąć wnioski, które z nich przeżyje. Pozwoliłam je wyrzucić, zanim w ogóle dostały szansę w moim łonie. Byłem zły i zdezorientowany. Przez całe życie podążałam za Jezusem i nigdy nie słyszałam, żeby chrześcijanie mówili o kwestiach moralnych stojących za zapłodnieniem in vitro. Technologia medyczna jest niesamowita.
Jestem wdzięczny za każdą pomoc, jaką nam pomagają lekarze; jednakże technologię należy zawsze oceniać przez pryzmat Pisma Świętego. Bóg jest autorem życia. Łączy ludzi w łonach ich matek. Embriologia wspiera Pismo Święte, pokazując nam, że życie zaczyna się w momencie poczęcia. Kiedy plemnik i komórka jajowa łączą się, tworząc zarodek, zarodek ten ma DNA odrębne od matki i ojca. Nie mamy prawa ich niszczyć. Żałuję, że zdecydowałam się na zapłodnienie in vitro, ale nie pozostaję w miejscu wstydu. Jestem wdzięczny za prawdy, które Bóg mi objawił, bo jest to kolejny przykład łaski Bożej. Żyjemy w bezbożnej kulturze i wszyscy jesteśmy pod wpływem fałszywych idei. Nie jestem potępiony, a Jego łaska obejmuje wszystko. Bracia i Siostry w Chrystusie, ważne jest, abyśmy jasno rozumieli technologie reprodukcyjne. Nie czekaj, aż znajdziesz się w środku kryzysu niepłodności, aby podjąć ważne decyzje dotyczące leczenia, którego będziesz szukać.
Stoimy po stronie wszystkich dorosłych, którzy decydują się robić trudne rzeczy w imieniu dzieci, zamiast oczekiwać, że dzieci zrobią to za nich.