(TLUMACZENIE NA RAZIE TYLKO AUTOMATYCZNE). To takie żywe wspomnienie.

Pewnego dnia, kiedy miałem czternaście lat, jechałem samochodem z tatą i rozmawialiśmy o pochodzeniu. Bardzo ciekawiły mnie moje korzenie. Kiedy zapytałem go, w jakim procencie jesteśmy Cherokee, odpowiedział dziwnie.

Powiedziałem: „Jeśli jesteś 1/16 Cherokee, ja 1/32! Dobrze?"

Odpowiedział: „Ja... . . jestem 1/16 Czirokezem”.

Brak potwierdzenia własnej genetyki sprawił, że poczułem się niekomfortowo, więc powtórzyłem swoje oświadczenie. Ponownie mój tata odmówił potwierdzenia mojego dziedzictwa.

Mój brat i szwagierka nazywają te wspomnienia z lampy błyskowej. Są to czasy, które wyróżniają się z naszej przeszłości, które teraz zmartwychwstały, ponieważ wyraźnie ujawniają momenty, w których zauważyliśmy, że coś jest nie tak w naszej relacji z tatą. Nie chodzi o to, że nie był dobrym człowiekiem lub nie starał się jak mógł, ale były chwile, które dawały nam wskazówki, że nie jesteśmy jego naturalnymi dziećmi. A jednak wtedy, skąd mogliśmy wiedzieć?

Te chwile mają sens w świetle tego, czego później dowiedzieliśmy się o naszej koncepcji. Niezależnie od tego, czy były to wspomnienia z lampy błyskowej, czy oglądanie USG swojego pierwszego dziecka, mój brat w końcu i wyraźnie zapytał naszego tatę, jak został poczęty. Prawda wyszła na jaw.

Wyraźnie pamiętam ten moment w tygodniu Święta Dziękczynienia sprzed siedmiu lat. Mama i tata posadzili mnie na rodzinnej rozmowie, aby powiedzieć mi, że zostałam poczęta od dawcy.

Słyszałem o praktyce na studiach i moje pierwsze myśli – zanim poznałem własną historię – były niespokojne. Przyszło mi wtedy do głowy krótkie pytanie, czy praktyka jest etyczna, ale wzruszyłem ramionami i starałem się już o tym nie myśleć, ponieważ wydawało mi się to niesamowite i nieziemskie. Mnie to też wtedy nie dotyczyło.

Myślę, że ta oderwana reakcja na koncepcję dawcy była naturalną reakcją. Ale kiedy powiedziano mi o moim własnym poczęciu, chwilę zajęło mi powrót do tych uczuć. Szok był zbyt duży. Poczułem się tak, jakby na moje barki nałożono ciężar, którego nie powinno tam być; to nie powinno być moim ciężarem, że moi rodzice nie mogli mieć razem dzieci. Poczułam się tak, jakbym nagle stała się dorosła w rodzinie – a może byłam przez długi czas, dźwigając za nich ich ciężary, a teraz uczyłam się radzić sobie z konsekwencjami.

Ciężar poczętego dawcy

Widziałem, jak inni ludzie również doświadczają pierwszego instynktu poczucia niesamowitości. Pewna kobieta powiedziała w grupie na Facebooku: „Myślę o byciu dawczynią komórek jajowych! Kiedyś postrzegałam to jako oddanie mojego dziecka, ale wtedy miałam bezpłodnych przyjaciół, a teraz chcę zrobić, co w mojej mocy, aby im pomóc”. Pamiętam, że mówiłem coś o efekcie It JEST oddawaniem dziecka. Było dla mnie jasne, że jej empatia przyćmiła jej osąd. Dla mnie, kogoś, kto jest bezpośrednim wynikiem wyrażanej przez nią empatii, jej sentyment wydaje się jednostronny; i jest to niestety powszechne.

Jak sama sugeruje, niepłodność jest obciążeniem. Dobrze to wiem. Nie wynika to z problemów z własną płodnością, ale z okoliczności towarzyszących poczęciu. Zatrudnienie nieznajomego, aby miał dziecko, poprzez odkażające, zewnętrzne ustalenia szpitali i ośrodków niepłodności tylko wybiela prawdę. Jako „dawca” celowo oddzielasz swoje dziecko od jego ojca lub matki w najbardziej formacyjnych latach życia, czy to za pieniądze, czy z altruistycznych intencji. Powierzasz swoje dziecko w ręce osób nieznanych Twojemu dziecku. To nie jest zgodne z ochronny charakter rodzicielstwa. To sprawia, że ​​koncepcja dawcy różni się od adopcji, w której dorośli próbują naprawić sytuację potrzebującego dziecka poprzez zapewnienie stabilnego życia domowego, nawet jeśli jest ono oddzielone od ich biologicznych krewnych.

Kiedy jesteś poczęty jako dawca, na poziomie biologicznym, połowa z was (lub wszyscy, w zależności od rodzaju dawstwa) jest całkowicie nieznana niespokrewnionym osobom, które was wychowują. Powoduje to pewne praktyczne trudności. Po pierwsze, dzieci starają się być jak ich rodzice. Jest coś w kopiowaniu ich, wchłanianiu wszystkiego, co robią, co pomaga dzieciom zrozumieć świat. Kiedy jesteś spokrewniony z tymi, którzy cię wychowują, ma to sens. Albo odczuwasz niechęć do starszych i decydujesz się pójść inną ścieżką, albo możesz zobaczyć, jak działają jako wskazówka, jak może wyglądać twoja przyszłość. Czy kiedykolwiek spotkałeś rodziny, które prowadzą razem firmę? Albo prawnicy, lekarze, profesorowie, którzy mają dzieci w podobnych dziedzinach?

Dla osoby poczętej lub adoptowanej jako dawca, ta potrzeba rodzicielskiego wzoru do naśladowania pozostaje niezaspokojona; i jako dziecko (a teraz jako dorosły) frustruje mnie to, że nadal mam te wzorce zachowań, podczas gdy desperacko szukam odpowiedzi na to, kim jestem. Moi przyjaciele poczęci od dawcy i ja czuliśmy, że bardzo staramy się zadowolić rodzica, z którym nie jesteśmy spokrewnieni, bardziej niż ten drugi. Nie sądzę, żeby mój tata (ojciec towarzyski) tego ode mnie spodziewał. Ale czuję tę presję ze względu na rodzaj spełnienia, którego naturalnie szukam u ojca.

Podczas gdy otwarta adopcja stała się normą, tak aby osoby adoptowane mogły lepiej znaleźć swoich biologicznych rodziców, dzieci poczęte przez dawcę – zwłaszcza gdy dawca jest anonimowy – mogą mieć trudności ze znalezieniem rodziny. Jeśli rodzina zostanie znaleziona, często nie są one otwarte dla swoich dzieci dawców spermy, biorąc pod uwagę, że po pierwsze, może ich być wielu, a po drugie, dawcy zakładają ze względu na swój anonimowy status, że są poza siecią, oraz nie chcą odpowiedzialności za swoje czyny. Ponadto dawca może być żonaty i mieć współmałżonka, który nie chce mieć nic wspólnego ze swoimi dziećmi, które nosi ktoś inny. Te dzieci stanowią zagrożenie dla ustalonej rodziny dawcy i być może małżonek może czuć się pominięty. Z perspektywy dawców mogą się obawiać nie dziecka, o którym mowa, ale ingerowania w rodzinę, której obiecali pomóc w poczęciu anonimowo. Podobnie wiem, że muszę uważać, aby nie pozostawić mojego taty (który mnie wychował) poza pętlą. Myślę, że to stawia go w dziwnej sytuacji, że jest jedynym członkiem rodziny, który nie jest spokrewniony. Co prowadzi mnie do innego punktu: na niego też to wpływa. Jak byś się czuł, gdybyś był jedynym w swojej rodzinie bez genetycznych powiązań ze wszystkimi innymi? To samotna pozycja.

Spotkanie z moim biologicznym ojcem

Po tym objawieniu z okazji Święta Dziękczynienia siedem lat temu, mój brat zabrał się do pracy, aby znaleźć naszego biologicznego ojca. Ponieważ dzieci dawców spermy nie mają prawa do poznania swojego naturalnego pochodzenia, nie było łatwo go wytropić. Rzeczywiście, zajęło to mojemu bratu pięć lat. Ale spotkanie z moim biologicznym ojcem w zeszłym roku sprawiło, że podróż była tego warta.

Spotkanie z ojcem dało mi światło, którego brakowało. Udało mi się zacząć składać się w całość i nadawać sens częściom mnie, które wcześniej nie miały miejsca. Na przykład, często dokuczano mi za to, jak psychoanalizuję ludzi. Mój sposób myślenia dał mi talent do pomagania moim żonatym i niezamężnym przyjaciołom w ich związkach. Doprowadziło mnie to do zastanowienia się, jak dwudziestopięcioletnia kobieta może mieć wystarczająco dużo wglądu, żeby małżeństwa żartowały, że jestem ich amatorskim doradcą.

Okazuje się, że mój ojciec jest psychiatrą. Ma też tę naturalną skłonność. Byłem bardzo szczęśliwy słysząc to i odkrywając jego zainteresowanie analizowaniem ludzi przez całe jego życie. Zastanawiałem się, czy nie tęskniłem za łodzią, nie dołączając do tego zawodu, ponieważ mogę powiedzieć, że naprawdę mu się to podobało.

W spotkaniu z nim poczułem się spełniony przez podobieństwa w naszych osobowościach iw naszych sposobach odnoszenia się do świata. Kiedy z nim rozmawiam, jego pierwszym odruchem jest zainwestowanie we mnie, swoją córkę; wysłuchać mnie; i dać mi dobrą radę, której nauczył się żyjąc z podobnymi tendencjami, na dobre lub na złe. Rozumie mnie w sposób, który satysfakcjonuje moją duszę, a teraz, gdy moja potrzeba relacji z nim została zaspokojona, uczę się dużo o słuchaniu innych. On też ma zbyt duże udziały, podobnie jak mój brat i ja. Remontuje domy i odnawia je, podobnie jak mój brat, który sam doszedł do tego zainteresowania przed spotkaniem z naszym ojcem.

Jesteśmy zbudowani jak on. Tworzymy z tych samych materiałów.

Gdybym mogła, opisałabym każdy sposób, w jaki czuję się bardziej spełniona od czasu poznania go. Doceniam luksus tych uczuć, bo nie mogę brać ich za pewnik.

Czytaj więcej na Dyskurs publiczny 

Sprawdź naszą nową książkę!

Ta książka łączy badania o złotym standardzie z setkami historii dzieci, z których wiele nigdy wcześniej nie zostało opowiedzianych.

Udostępnij to